Poświęcenie

Wczoraj znowu usłyszałam, że poświęciłam się dla mojego syna. Jak zwykle zabrzmiała to jak coś okropnego, jakbym niszczyła własne życie. Za każdym razem kiedy to słyszę ogarnia mnie złość.
Postanowiłam się nad tym zastanowić. Z definicji w "Małym słowniku języka polskiego" wyd.PWN czytamy:
poświęcenie - czyn ofiarny, pełen bohaterstwa i samozaparcia; gotowość do ponoszenia ofiar.
Czy ja, rzeczywiście się poświęcam?  Robię to co do mnie należy jako matki. Staram się być odpowiedzialna w stosunku do męża i dzieci. Nie poświęciłam żadnego marzenia ani zainteresowania. A wychowywanie dziecka autystycznego stało się moją pasją. A czym jest życie bez pasji?  
"Życie czasem bywa ciężkie, jest  trudne i wymaga poświęcenia i rozsądku, do szczęścia nie ma żadnej windy, trzeba iść schodami"
(jak napisał jeden z internautów).
Myślę, że to Bartek się poświęca dla nas, żeby żyć w tym świecie stanowiącym dla niego wielką zagadkę. My przekazujemy mu nasze pasje, zwalczając jego. Cały czas pokazujemy mu świat naszymi oczami. Czy to dla niego nie jest ofiarą, bohaterstwem i samozaparciem?!

Komentarze

  1. Wielka mądrość..na prawdę. W mojej rodzinie urodziło się jakiś czas temu dziecko z zespołem Downa. Wszyscy bardzo współczuli rodzicom, próbując ich jakoś pocieszyć. Moja siostra za to powiedziała w czasie odwiedzin "Cieszę się, że P. urodził się w Waszej rodzinie. Że trafił na cudownych rodziców, którzy będą o Niego dbać i kochać Go takim jaki jest".
    Zazwyczaj w takich sytuacjach ludzie myślą o rodzicach, o tym, że się poświęcają, rezygnują z planów...na prawdę sporadycznie ktoś próbuje postawić się na miejscu dziecka...tak jakby "niepełnosprawne" znaczyło "bez uczuć".

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść ojca przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu" - Rupert Isaacson

Twoje dziecko jest inteligentne.

"Maria i ja"