Rower

Dzisiaj chciałam podzielić się moją wielką radością. Od lat jeździmy na rowerach, ale jak 1000 innych rzeczy, Bartosz opanowywał te umiejętność przez bardzo.................bardzo długi czas. Przez ostatnie cztery lata nie miałam odwagi sama jeździć z nim po mieście. Aż do wczoraj. Doszłam do wniosku, że nie mogę się wiecznie bać ( czy ominie ludzi, czy zdąży zahamować przed przejściem, czy będzie jechał za mną po ulicy trzymając się prawej strony itd.), ale muszę wreszcie spróbować. Ponieważ ma zajęcia terapeutyczne w drugim końcu miasta była to okazja do sprawdzenia umiejętności mojego syna. Z duszą na ramieniu, ale z wielka determinacją wyciągnęłam rowery i pojechaliśmy. Bartosz zdał  jazdę po mieście na szóstkę. A moja radość jest ogromna, bo to bardzo urozmaici spędzanie naszego wspólnego czasu, kiedy jego tata jest w pracy. No i zrobił  postęp w usamodzielnianiu się, a ja przestanę panikować.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść ojca przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu" - Rupert Isaacson

Twoje dziecko jest inteligentne.

"Maria i ja"