Koncertowy tydzień



Wszystko zaczęło się 11 - listopada o godzinie 18:00. Tego dnia, o tej godzinie znaleźliśmy się na koncercie pt."Muzyka polska przez wieki". Wykonawcą tego wieczoru był zespół Lutosłowianie w składzie:
Maria Pomianowska, Katarzyna Kamer, Hubert Giziewski, Paweł Betley, Wojciech Lubertowicz.
Kiedy miesiąc temu zobaczyłam informacje o tym koncercie od razu poszłam kupić bilety.
Niezmiennie od prawie dziesięciu lat, kiedy słyszę nazwisko Marii Pomianowskiej nic nie jest wstanie mnie powstrzymać na pójście na jej koncert. Jest to moja, a właściwie nasza miłość od pierwszego wejrzenia ( a raczej usłyszenia).  Pani Maria jest doktorem sztuk muzycznych, multiinstrumentalistką, wokalistką, kompozytorką i pedagogiem. Zafascynowana muzyka ludową odtworzyła grę na zapomnianych instrumentach ludowych tj, suka biłgorajska i fidel płocka. Jak sama twierdzi- zakochana jest w muzyce renesansowej, ale przede wszystkim  jest propagatorką muzyki ludowej Mazowsza i jej związku z muzyką wielkich kompozytorów: Fryderyka Chopina i Witolda Lutosławskiego. Jest też autorką scenariusza do wystawy pt."Zakochany Chopin, czyli inspiracje mazowiecki", którą to wystawę można obejrzeć w Muzeum Etnograficznym w Warszawie ( relacja niebawem, bo w piątek 21. 11. jadę z Bartoszem do Warszawy i mamy w planach zobaczenie tej wystawy).
Nie przypuszczała, że muzyka ludowa mnie tak zafascynuje, ale w wykonaniu zespołu Marii Pomianowskiej jest fantastyczna. Mieszanka folku, jazzu i muzyki poważnej z wpływami muzyki Azji i Afryki.
Przeróbki Chopina i Lutosławskiego wspaniałe. Bartosz za każdym razem, gdy jest na koncercie Mari Pomianowskiej siedzi wpatrzony w instrumenty jakby był zaczarowany. Jedyne co mu się zdecydowanie nie podoba to oklaski. Wygląda wtedy jak nagle przebudzony z głębokiego snu i zatyka uszy jęcząc. Ponieważ mamy stałe miejsca na sali koncertowej blisko sceny, artyści mają niezły widok : cała sala entuzjastycznie klaszcze, a tu jeden zatyka demonstracyjnie uszy.
Na kolejny koncert poszliśmy dwa dni później do Szkoły Muzycznej, która ma jedną z lepszych sal koncertowych. Ponieważ niedaleko od niej mieszkamy i codziennie rano idąc do ośrodka ją mijamy więc nie sposób nie zauważyć plakatów o coraz to nowych koncertach. Tak trafiliśmy na recital Etell Czuprik z Filharmonii w Łucku na Ukrainie. Pani Etell gra na fortepianie od trzeciego roku życia, a jadąc na występy do Łodzi zatrzymała się , byśmy mogli usłyszeć jej wspaniałe wykonanie J.S.Bacha i Fryderyka Chopina. Dodam, że Pani zagrała wszystkie utwory bez nut, a na bis usłyszeliśmy składankę utworów Czajkowskiego.
To był czwartek. W piątek poszliśmy rano na comiesięczne poranki umuzykalniające. Tym razem zaprezentowały się zespoły dziecięce i młodzieżowe. Motywem przewodnim był barok i średniowiecze.
Mnie oczywiście urzekły utwory barokowe z klawesynem w roli głównej, a Bartek zdecydowanie wolał muzykę średniowieczną ( zaczynam podejrzewać, że  fascynują go fujarki i flety).
W sobotę wieczorem zaprezentowała się nam Radomska Orkiestra Kameralna tym razem gościem specjalnym był dyrygent - Stanisłav Oushev i Ivo Varbanov, który zagrał na fortepianie. Obaj panowie są przedstawicielami bułgarskiej muzyki i kultury. W programie usłyszeliśmy Marina Goleminova - "Pięć szkiców na orkiestrę smyczkową", Alfreda Schittke -"Koncert na fortepian i orkiestrę smyczkową", a na koniec czeskiego kompozytora Antonina Dvoraka - "Serenadę E-dur, op.22".
Na zakończenie tygodnia poszliśmy na koncert organowy, gdzie zaprezentował swoje wirtuozerskie umiejętności nasz przyjaciel Emanuel Bączkowski.
A to jeszcze nie koniec, bo w najbliższą sobotę koncert finałowy laureatów przeglądu zespołów muzyki dawnej i coś pewnie po drodze w Szkole Muzycznej. 


 



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść ojca przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu" - Rupert Isaacson

Twoje dziecko jest inteligentne.

"Maria i ja"