Dobry Rok

Dawno mnie tu nie było co nie znaczy,że nic się u nas nie działo. Miniony rok był wspaniały.Obchodziliśmy okrągłą rocznice ślubu, Bartosz skończył 18 lat i dużo podróżowaliśmy. Przede wszystkim Bartek po raz pierwszy był za granicą i o dziwo podobało się mu. Była to pierwsza próba więc nie pojechaliśmy zbyt daleko, bo do Pragi, ale się udało. Ja z małżonkiem nie po raz pierwszy gościliśmy w Czechach, które nas oczarowały. Wszystko zaczęło się w 2013 roku. Wtedy przeczytałam recenzję książki, Elżbiety Cherezińskiej - "Korona śniegu i krwi", na moim ulubionym blogu książkowym - http://miastoksiazek.blox.pl. Chociaż bardzo lubię ten blog i zdarzyło mi się nie raz i nie dwa, że po przeczytaniu wpisu pobiec do księgarni kupić właśnie zrecenzowaną książkę to nie zawsze po przeczytaniu miałam takie samo zdanie o niej co Padma.Tak też było z "Koroną śniegu i krwi". Podchodziłam do niej ze trzy, cztery razy i odkładałam ją na półkę. Bardziej entuzjastycznie podeszła do niej moja córka, która nie przepada za historią, co mnie ucieszyło. Dopiero drugi tom -"Niewidzialna korona"-spowodował, że przeczytałam (już z wypiekami na twarzy) pierwszy tom. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale jednak zakochałam się w książkach Elżbiety Cherezińskiej i każda kolejna wzbudza mój zachwyt. Tym razem mam takie samo zdanie co Padma, że ostatnia pozycja tej autorki - "Turniej Cieni"-jest, jak do tej pory, najciekawsza. Chociaż "Legionowi" też nic nie brakuje. Wracając do Pragi. O tuż po przeczytaniu po raz drugi "Niewidzialnej korony" pomyślałam, że fajnie by było zobaczyć Złotą Pragę na własne oczy. Co prawda ja byłam w stolicy Czech (wtedy jeszcze Czechosłowacji) na wycieczce zorganizowanej przez mój zakład pracy, ale pamiętam z tego niemiłosierny upał, pilotkę wycieczki, która była chora i przewodnika mówiącego łamaną polszczyzną. Tym razem postanowiłam wybrać się z moją drugą połówką na własną rękę. Wszystko poszło dobrze. Artur  zachwycił się i wyjeżdżał z Pragi z postanowieniem przywiezienia tam naszych dzieci. Tak o to w 2015 roku we wrześniu pojechaliśmy z wizytą do naszych południowych sąsiadów.

Od października ja z Młodym żyjemy w dwóch miastach: Radomiu i Warszawie. Ale to już inna historia.
Każdy życzy sobie,żeby kolejny rok był lepszy od poprzedniego,a ja życzę sobie,żeby był tak dobry jak ten co właśnie się skończył.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Opowieść ojca przez mongolskie stepy w poszukiwaniu cudu" - Rupert Isaacson

Twoje dziecko jest inteligentne.

"Maria i ja"